Czym jest orgasm gap?

Orgasm gap to dysproporcja w częstotliwości osiągania orgazmu między heteroseksualnymi kobietami a mężczyznami. Jak to wygląda procentowo? Weźmy za przykład dwie grupy. Wyniki badania przeprowadzonego w 2005 roku wśród studentów wskazały, że 91% mężczyzn i 39% kobiet zawsze lub często szczytuje podczas kontaktów seksualnych. Natomiast z głośnego raportu z 2018 roku wynika, że 87% mężów i 49% żon konsekwentnie doświadcza orgazmu w trakcie seksu.

Skąd ta rozbieżność? Ktoś mógłby powiedzieć, że to sprawka nieuchwytnej natury kobiecych orgazmów. Wiecie, tajemniczej natury kobiet w ogóle… ale coś by tu się nie zgadzało. Statystyki jasno pokazują, że kobiety uprawiające seks z kobietami doświadczają orgazmu dużo częściej niż z mężczyznami (a wskaźniki szczytowania u mężczyzn nie różnią się w zależności od ich orientacji seksualnej). Jedno z przełomowych badań wykazało też, że orgazm wcale nie jest tak nieuchwytny, gdy kobiety działają solo – podczas masturbacji aż 95% z nich osiąga go łatwo i szybko. Jaki jest wspólny mianownik obu sytuacji? Kobiety uprawiające solomiłość, jak i te kochające się z kobietami, przeważnie wiedzą, że ich czułe punkty są rozproszone po całym ciele, przy czym obszarem niezwykle wrażliwym i mogącym przynieść głęboką rozkosz jest… łechtaczka.

kobiecy orgazm

Akcja penetracja

Marzenia senne. Za objaśnianie ich natury możemy być wdzięczni guru psychoanalizy Zygmuntowi Freudowi. Natomiast nie mamy co dziękować za głoszony przez niego postulat o tym, że jedynym słusznym kobiecym orgazmem jest ,,orgazm pochwowy’’. Niestety ten stereotyp poniekąd utrzymuje się do dziś. I orgasm gap ma swoje źródło przede wszystkim w zrównywaniu seksu z penetracją. Wynik równania? Seks trwa tak długo, jak długo trwa penetracja, z wąskimi marginesami na inne pieszczoty. A to zdecydowanie utrudnia kobiecie dojście.

Przede wszystkim przyznajmy bez ogródek – większość kobiet nie osiąga orgazmu wyłącznie dzięki penetracji. Przeważająca część z nich potrzebuje dodatkowej stymulacji łechtaczki. I to ona byłaby tym ‘zadaniem specjalnym’ obok podtytułowej akcji penetracji, umożliwiającym osiągnięcie orgazmu.

Naprawdę nie warto ignorować tego znakomitego narządu, jakim jest łechtaczka. Badania wykazują, że jej oralne pieszczenie i dotykanie podczas stosunku znacznie zwiększa wskaźnik orgazmu. Z drugiej strony na co naukowe badania, jeżeli podstawowa edukacja seksualna w tym temacie leży? Wciąż wiele osób, nie tylko uczniów czy studentów, ma problem z umiejscowieniem łechtaczki na mapie narządów płciowych. A nieznajomość własnej budowy ciała zamyka drogę do dostarczania mu wielowymiarowej przyjemności.

Przyjemność niejedno ma imię

Penetracja nie jest jedyną satysfakcjonującą formą zabawy erotycznej – jeżeli to zrozumiemy, orgasm gap będzie się zawężać. Orgazm to złożone psychologiczno-biologiczne doświadczenie, na którego przeżywanie nie ma uniwersalnej metody. Można go uzyskać podczas stymulacji łechtaczki, sutków, okolic odbytu, a nawet na drodze wyłącznie pobudzenia psychicznego, czyli dzięki myślom i fantazjom. Ale jeszcze jedna istotna sprawa – orgazm nie jest niezbędny do czerpania radości ze stosunku. Bliskość i przyjemność buduje spektrum różnych doznań. Niemniej jednak warto uczynić orgazm częścią cielesnych zbliżeń – bo jest fantastycznym przeżyciem, jest zdrowy i daje poczucie wolności.  

Orgasm gap a media

Jeżeli edukacja seksualna leży, to skąd w takim razie czerpiemy wiedzę o seksie? W dużej mierze z przekazów mainstreamowych, które utrwalają szkodliwy wizerunek seksualności kobiet.

Ostrze krytyki wymierzone jest  przede wszystkim w darmową pornografię. Tam przyjemność mężczyzn przeważnie przedkładana jest nad kobiecą. A jeżeli już kobieta szczytuje w porno to robi to w manieryczny, spektakularny sposób. Taki obraz buduje w nas przekonanie, że reakcje podczas stosunku powinny wyglądać i brzmieć w określony sposób. W rzeczywistości każda z nas może przeżywać przyjemność inaczej. Drugą sprawą jest to, że wielu kobietom zdarza się udawać orgazm. Dlaczego? Czasem po to, by zadowolić mężczyznę, a czasem po to, by zatuszować poczucie winy wynikające z przekonania, że jeżeli nie szczytujemy to coś jest z nami nie tak.

Nie tylko darmowa pornografia, ale i mainstreamowe seriale czy filmy przyczyniają się do orgasm gap. Na palcach jednej ręki można policzyć te spośród nich, w których partnerzy komunikują swoje potrzeby w trakcie stosunku, albo te, w których seks nie koncentruje się wyłącznie na penetracji, najlepiej zakończonej równoczesnym orgazmem.

Oczywiście jeżeli dobrze poszukamy, odnajdziemy w Internecie porno, które przedstawia więcej kobiecej przyjemności i możliwości jej dostarczania. A raz na jakiś czas na kanale telewizyjnym trafimy na tak humorystyczną i edukacyjną scenę, jak wspólny obiad Harry’ego i Sally, podczas którego otrzymujemy wspaniały przykład udawanego kobiecego orgazmu.

Jak załatać orgasm gap?

Potrzebujemy więcej tekstów kultury, które wspierają dążenie do seksualnego dobrostanu kobiet. Potrzebujemy właściwej edukacji seksualnej i bardziej otwartego dialogu o seksie w ogóle – zarówno tego medialnego, jak i partnerskiego. Choć najpierw możemy nawiązać dialog same ze sobą. Masturbacja to najprostsza droga do poznania własnego ciała i jego czułych punktów. Następnie spróbujmy zakomunikować swoje potrzeby osobie, z którą chodzimy do łóżka. Można to zrobić na wiele sposobów – przez bezpośrednie wyznanie lub przez propozycję wspólnego obejrzenia filmu porno czy wspólnej masturbacji, które mogą nakierować partnera na użycie nowych technik i zmianę podejścia.

Wypełnienie luki orgazmów jest niezwykle ważne dla równego dostępu do przyjemności. Zamiast pozostawiać je ‘nieuchwytnymi’, sięgnijmy po nie. Po tej lekturze jesteś już o krok bliżej!